- Szczegóły
-
Opublikowano: piątek, 09, grudzień 2016 23:40
-
opublikowała Wioletta Perkowska

Jest piątkowy grudniowy wieczór. Zbliżają się Mikołajki, wobec tego większość ludzi gorączkowo przemierza sklepy w poszukiwaniu prezentów. Niektórzy w myślach komponują świąteczne menu, inni układają harmonogram porządków, ewentualnie umawiają się na pieczenie świątecznych pierników . Znajduje się jednak grupa ludzi, która ten piątkowy wieczór postanawia spędzić wspólnie; łączy ich jedna wspólna cecha- zamiłowanie do książek.
O godz. 17 w świetlicy szkolnej w PG w Olszance świecą się światła, to trochę nietypowe o tej porze dnia, ale i przyczyna tego wydarzenia jest niecodzienna. Przez okna widać grupę dorosłych i kilkudziesięciu uczniów. Na pozór nie mają ze sobą wiele wspólnego, są w różnym wieku, wykonują różne zawody. Między stolikami prezentującym nowości czytelnicze lawirują panie z Dyskusyjnego Klubu Książki w Pogorzeli , przyjaciele szkoły, rodzice, uczniowie. Łączy ich jedno – pasja czytania. Wszyscy gromadzą się w tym samym celu- aby wziąć udział w Maratonie Czytania. To pierwsza tego typu akcja w szkole. Zaproszeni goście, uczniowie zajmują miejsca i kilka minut po 17 pani dyrektor Bożena Lorent rozpoczyna spotkanie. Krótko wspomina o realizowanym projekcie w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa i rozpoczyna właściwą część spotkania. Na widowni zapada cisza i wszyscy w skupieniu wsłuchują się w akcję powieści Carte Blanche autorstwa Jacka Lusińskiego. Taka jest intencja organizatorów(pani Gall i Beaty Malczewskiej)-odnalezienie przyjemności w zapominanej już technice wspólnego głośnego czytania. Rozpoczyna nauczycielka języka polskiego Adriana Gall. Raz po raz na widowni daje się słyszeć szmer rozbawienia. To znak, że perypetie starego kawalera przypadły publiczności do gustu . Następuje zmiana i książka wędruje w ręce pani Teresy Targońskiej, emerytowanej polonistki. Od razu widać, że zamiłowanie do książek nie mija wraz z przejściem na emeryturę, widownia daje się porwać żywiołowej interpretacji losów lublińskiego nauczyciela historii, Kacpra Bielika. Po niej książkę przejmuje jedna z mam , pani Marta Razik, która tego wieczoru porzuciła obowiązki domowe i przybyła, aby wspólnie na nowo przezywać perypetie znanego sobie już belfra. Następna w kolejce, pani Emila Rudkowska, przewodnicząca Rady Rodziców w PZSP, trafia na fragment dotyczący dramatycznej diagnozy- mężczyzna niebawem straci wzrok. Wszyscy ze zniecierpliwieniem nastawiają uszu i… następuje przerwa. Nie wiadomo kiedy, ale półtorej godziny mija jak z bicza trzasł. Krótka chwila na rozprostowanie kości, pokrzepiającą ciepłą herbatę i wszyscy wracają na miejsca. Patryk Hernas, absolwent szkoły, rozpoczyna czytanie od tragikomicznego fragmentu, w którym zdesperowany Kacper przekazuje przyjacielowi usłyszaną od lekarzy diagnozę , a zaraz chwilę potem przyjaciele zostają zaatakowani przez grupę peudonardowców, którzy widząc dwóch mężczyzn idących pod ramię, mają tylko jedno skojarzenie(jednoznacznie definiujące przyjaźń męsko-męską) zdecydowanie kłócące się z wyznawanym przez nich systemem wartości. Jak przyjaciele wybrną z tej opresji? Jak potoczą się losy Kacpra Bielika? Czy straci pracę w ukochanej szkole? Czy jego życie do końca będzie już spowite mrokiem? Tego zgromadzeni się dziś nie dowiedzą .
Idea tego spotkania była taka, aby zaintrygować innych, a przede wszystkim młodzież do samodzielnego przeczytania książki. I chyba się powiodła, bo książka już ruszyła w obieg i utworzyła się nawet kolejka chętnych Czy to spotkanie miało sens? Z całą pewnością. Przede wszystkim pokazało, że coraz więcej młodych ludzi sięga po literaturę spoza kanonu obowiązkowych lektur. Dorośli udowodnili , że bez względu na zobowiązania zawodowe, uczelniane czy domowe można znaleźć chwilę na spotkanie z wartościową książką. A czy były jakieś minusy? Oczywiście! Po pierwsze - ograniczenia czasowe; a po drugie - nie wszyscy z zaproszonych gości mieli okazję poczytać. Tak to już jest z wciągającymi książkami, trudno się od nich oderwać. Ale kto czyta, ten wie!
Tekst i foto Adriana Gall